Jako, że nie miałam dzisiaj ochoty na fitness zostałam w domku i obejrzałam film, który już od dawna planowałam zobaczyć, ale jakoś ciągle nie było czasu albo nastroju....
"Nostalgia Anioła" - książkę Alice Sebold czytałam już kilka lat temu - znałam kanwę powieści, ale nie pamiętałam dokładnie wszystkich faktów więc z dużym zaciekawieniem obejrzałam ekranizację i muszę przyznać,że film mnie bardzo poruszył - o dziwo bardziej niż książka - łzy jak grochy i smutek - ogromny smutek.
Wiem jedno - nie chcę już wracać do tego filmu....bo zmiażdżył mnie totalnie...
Jestem zdania,że w pierwszej kolejności zawsze lepiej przeczytać książkę a potem obejrzeć film...
Raz popełniłam ten błąd i książki nie skończyłam, gdyż za bardzo utożsamiałam bohaterów z aktorami z filmu.
Irytowało mnie to i po prostu zrezygnowałam po kilkunastu stronach.
Teraz mam te same obawy, gdyż oglądam serie "...Nad Rozlewiskiem" a mam zamiar przeczytać wszystkie części książki, bo ponoć zupełna przepaść ( z plusem na książki).
Mam nadzieję,że czytając nie będzie mnie prześladować postać Joanny Brodzik ;) która według mnie jest już totalnie nudną aktorką.
W każdym bądź razie staram się nie zmieniać tej kolejności - 1.Książka -2.Film.
A teraz biorę się za ekranizację powieści "Jedz, módl się, kochaj" Elizabeth Gilbert - choć to, że główną rolę gra w nim Julia Roberts już nie napawa mnie optymizmem ;) ale zobaczymy...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz